Vine bez tajemnic - wywiad z Kasią Ogórek, TwojeDIY
(6 min czytania)
Kobieta z wyrzynarką w dłoni - poznajcie Kasię Ogorek
Paweł Łaniewski, Takaoto.pro: Kobieta, na dodatek kobieta uwielbiająca róż, z wyrzynarką w ręku - to raczej niestandardowy obrazek…
Kasia Ogórek, twojediy: Dzisiaj wiele kobiet łapie za elektronarzędzia. Jedne traktują to jako hobby, a drugie z konieczności, gdy nie ma mężczyzny w domu. Mnie ciągnęło zawsze do „zrób to sam”, a dzisiaj jest to moją codziennością. Większe prace dobrze wykonywać elektronarzędziami, więc chętnie pokazuję innym Paniom, że jak ja daję radę, to one też sobie poradzą. Dzięki temu mogę realizować fajne projekty na blogu.
Paweł: Większość kobiet w polskiej blogosferze to jednak "szafiarki". DIY to dobry pomysł na bloga?
Kasia: Jak zaczynałam pisać bloga to nie miałam pojęcia o blogosferze, a już na pewno nie zastanawiałam się czy blog DIY ma sens. Piszę o tym co lubię i na czym się znam. Teraz widzę, że wpadłam w niszę i świetnie ją wypełniłam. Blog stał się moją pracą zawodową.
Paweł: Zajmujesz się niemal wszystkim - zaczynając od drobnego rękodzieła, kończąc na remontach domu i pielęgnacji ogródka. Skąd bierzesz pomysły na kolejne projekty?
Kasia: Najczęściej z potrzeby zmiany lub potrzeby jakiejś dekoracji. Chociaż tworzę też tutoriale rzeczy, które są topowe, bo warto mieć takie diy na blogu.
Blog Do It Yourself jako sposób zarabiania na życie
Paweł: Na swojej stronie piszesz, że wymieniłaś pracę za biurkiem na blogowanie. Dużo odwagi potrzeba na dokonanie takiej zmiany?
Kasia: Tak, ale to nie było z dnia na dzień. Zrezygnowałam z wygodnej pracy, aby szukać dla siebie czegoś bardziej rozwojowego. Chciałam coś zmienić. Prowadziłam dwa salony telefonii komórkowej, ale szybko zaczęło mnie to nudzić. Sprzedałam firmę i znowu zaczęłam szukać zajęcia dla siebie. W między czasie zaczęłam pisać bloga. Jak przyszła pierwsza propozycja współpracy to byłam szczerze zdziwiona, że na pisaniu bloga można zarobić. Wtedy postawiłam wszystko na jedną kartę i dzisiaj mam pełnoetatową pracę, a nawet dwa etaty i robię to, co lubię.
Paweł: Teraz dom jest dla Ciebie nie tylko miejscem odpoczynku, ale także warsztatem i biurem w jednym. To bolączka niemal każdego freelancera. Trudno Ci oddzielić pracę od życia rodzinnego? Kiedy pracujesz? Wybierasz standardową opcję "kiedy dzieci pójdą spać", czy wypracowałaś inny system?
Kasia: Pracuję jak mam wenę. W ciągu dnia muszę wykonywać zdjęcia ze względu na światło, więc wtedy tworzę tutoriale, ale resztę jak przygotowanie wpisu, obróbka zdjęć, montaż filmów itd. Robię wtedy kiedy mam czas. Trochę się już miesza dom z pracą, praca z domem, ale coś za coś. Ja nie mogę narzekać, bo uwielbiam być domatorem. Taki system pracy bardzo mi odpowiada. Moje dzieci są już duże, więc teraz ja mogę się realizować.
Paweł: Czy blog to dobry pomysł na biznes?
Kasia: Okazuje się, że tak, ale trzeba się rozwijać i jak to się mówi „ciągnąć kilka srok za ogon”. Dlatego ja realizuje wiele rzeczy. Piszę bloga, tworzę wideo, prowadzę warsztaty, piszę i tworzę dla marek na ich potrzeby. To mi daje płynność finansową.
Vine bez tajemnic i współpraca z topowymi markami
Paweł: Wykorzystujesz wiele platform, między innymi stosunkowo mało popularnego w Polsce Vine'a. Dziś obserwuje Cię za jego pośrednictwem ponad 200 tyś. Internautów. Jakie daje Ci możliwości?
Kasia: Vine mimo, że mało popularny w Polsce to mi zapewnił duży rozgłos. Dzięki niemu zauważyła mnie blogosfera i otworzyły się nowe drzwi. Dzisiaj tworzenie wideo to 50% moich dochodów. Pracuję dla polskich marek tworząc mini video oraz sprzedaję filmy dla amerykańskiego McDonalda, który znalazł mnie właśnie na Vine. Bardzo lubię ten kanał i czuję, że jeszcze nie wykorzystałam tam wszystkich możliwości.
Paweł: Współpracowałaś z kilkoma znanymi markami m.in. PZU, Bosch, IKEA, Tesa - czy możesz powiedzieć jak wyglądała taka współpraca? Jak marki dotarły do Ciebie? Kto zainicjował kontakt?
Kasia: Mam to szczęście, że nie muszę szukać pracy. Praktycznie codziennie dostaję jakąś nową propozycję. Oczywiście nie wszystkie podejmuję, bo robię tylko to, co jest zgodne ze mną i wartościowe dla moich czytelników. Ostatnio odmówiłam współpracy z marką alkoholową, ponieważ nie piję alkoholu i nie będę robić rzeczy, które nie są w zgodzie ze mną i moim życiem.
Te marki, z którymi pracowałam miały za sobą współpracę z blogerami, więc było naprawdę łatwo. Zresztą ze mną zawsze idzie się dogadać. Jednak już rok temu poczułam, że to ja mogę zainicjować jakąś fajną akcję z marką. Napisałam porządny brief, przedstawiłam za i przeciw i dostałam sponsorowanie na mój pomysł. W tym roku już też mam taką dużą współpracę za sobą. Efekty nawet mnie przerosły. Marki do mnie wracają i to jest dla mnie ważna informacja zwrotna, że podążam w dobrym kierunku.
Paweł: Czy otrzymałaś brief współpracy? Jeśli tak, to co zawierał?
Kasia: Czasami jest to brief, czasami też spotkanie w stolicy, ale często dostaję wolną rękę i mogę sama wymyślić tematy, które chcę zrealizować. Każda forma ma swoje zalety. Te które mi coś narzucają dają możliwość realizacji pomysłów, o których ja nawet bym nie pomyślała, a to duża wartość dodana. Innym razem jak mam wolną rękę to realizuje to, co chodziło za mną od dawna. Jedne marki wiedzą co chcą zrobić, inne oczekują ode mnie pomysłu, bo ja najlepiej wiem, czego chcą moi czytelnicy.
Paweł: Jakie platformy i aplikacje są niezbędne w Twojej pracy? Bez których nie wyobrażasz sobie już życia?
Kasia: Mój smartfon steruje całym moim internetowym imperium. Najważniejszy jest email, aparat, Messenger, Facebook, Instagram, Vine, Pinterest, Twitter oraz My Google, bo często podróżuję.
Czytelnicy - ważna część projektu
Paweł: W swojej pracy stawiasz na interakcję z czytelnikami. Są ważną częścią Twojego projektu?
Kasia: Staram się odpowiadać na wszystkie komentarze. To trochę wiąże czytelników ze mną, a po drugie ja jestem gadułą, więc lubię taką formę komunikacji. Wokół tego co robię, w Internecie są same pozytywne reakcje, więc aż miło czytać i odpowiadać na pochwały, komplementy. Dostaję też dużo pytań i czuję się wtedy potrzebna. Wiem, że ktoś liczy na fachową poradę, a ja nie lubię nikogo zawodzić. Odpisuję jak najszybciej się da.
Paweł: Na Twoim blogu można przeczytać, że każdego lata przeprowadzasz się na wieś. W Twoim życiu zawodowym wtedy też szykują się zmiany?
Kasia: Mam domek letniskowy nad jeziorem w lesie sosnowym. To tam ładuję baterie w słoneczne dni, aby mieć siłę na cały rok. Jedziemy tam całą rodziną i każdy wypoczywa jak lubi. Uwielbiam dyndać na hamaku, podlewać ogródek, kąpać się w jeziorze i spędzać czas z moimi chłopakami. Internet tam działa, więc spokojnie mogę pracować, a diy na wolnym powietrzu to dopiero super praca. Moi czytelnicy też lubią to miejsce, więc to kolejny plus bycia freelancerem. Już szykuję się na nowy sezon letni :)