Baza wiedzy » Blog » Reklama natywna

Reklama podprogowa to nie to samo, co native advertising

Zaktualizowano: 2015-06-29  
(4 min czytania)
Reklama podprogowa, a reklama natywna
W dobie, gdy wszystko już było, w czasach przesilenia słowem i obrazem, pojawia się ona - reklama natywna. U jednych budzi wątpliwości i skrajne emocje, innych ekscytuje i przyciąga. Czym jest native advertising i czy oby na pewno nie wraca do nas jako nowe wcielenie czegoś, co kiedyś już się wydarzyło?

Nie sposób znaleźć jednej, słusznej definicji reklamy natywnej. Każdy specjalista od marketingu (szczególnie internetowego) mówi o niej w całkowicie odmienny sposób. Choć więc wyjaśnień tego coraz modniejszego pojęcia jest już tyle, co reklam podczas seansu ulubionego serialu, to wszystkie łączą jednakowe cechy.

Po pierwsze: natywność. A więc wrodzony charakter i występowanie w warunkach naturalnych. Reklama natywna ma wtapiać się w tłum. Ma stać się integralną częścią środowiska, w którym występuje. Być swego rodzaju kameleonem, który połączy się z otoczeniem (w postaci witryny internetowej lub innego narzędzia) w jedną, spójną i niebudzącą wątpliwości całość.

Po drugie: nienachalność. Reklama natywna nie została stworzona po to, by irytować, ale po to, by zachęcać użytkowników do zaangażowania i zainteresowania. To nie banner, ani pop-up, który niejednokrotnie doprowadził każdego z nas do szewskiej pasji podczas przeglądania witryn internetowych. Jej celem jest przechwycenie treści reklamowej w wysokiej jakości contencie merytorycznym lub w niecodziennej formie.

Po trzecie: user experience. Native advertising powstała po to, by dostarczać użytkownikowi niezapomnianych doznań, a także po to, by dawać wartość dodaną do tego, co może on znaleźć na stronie internetowej i nie tylko. Ma więc być przede wszystkim użyteczna i bezpretensjonalna. Ma przemawiać do swojego odbiorcy i naprowadzać na drogę odpowiednich wrażeń i doświadczeń.

 

O włos, a byłoby pod włos…

Zdarza się słyszeć i czytać, że reklama natywna to żadne odkrycie, ani też żadna nowość. Grono jej przeciwników zgodnie stwierdza, że native advertising, to nic innego, jak reklama podprogowa, która po latach wielkiego zniesławienia wraca do łask marketingowców, tyle tylko, że pod zmienioną nazwą. W obliczu podjęcia próby zdefiniowania jednej i drugiej, taka opinia wydaje się być jednak nie do końca słuszna. O ile reklama natywna została już scharakteryzowana wyżej, o tyle warto pokusić się o krótkie wyjaśnienie pojęcia reklamy podprogowej, które wydaje się być konieczne do zrozumienia problemu. Zwana przekazem bądź sugestią subliminalną, jest niczym innym, jak próbą wywarcia działania na mózgu odbiorcy poprzez przekazywanie mu migawkowych informacji audiowizualnych, których nie zdąży on nawet zarejestrować w swojej świadomości. Wydaje się, że reklama natywna jest o włos od przerodzenia się w przekaz podprogowy. O włos nie znaczy jednak, że automatycznie można utożsamiać te dwa rodzaje przekazu. Oczywiście pod warunkiem, że reklamodawca dąży nie do manipulacji percepcją odbiorcy, ale do kulturalnego zaprezentowania treści reklamowej w kontekście dodatkowej wartości merytorycznej lub estetycznej.

 

Reklama z klasą

Zadaniem i jednocześnie celem reklamy natywnej jest znalezienie równowagi pomiędzy potrzebami tego, kto pragnie się wypromować a tego, do kogo kierowana jest kampania promocyjna. Dlatego też z native advertising przybiera najczęściej postać: artykułów sponsorowanych, treści content marketingowych, product placementu i postów sponsorowanych w mediach społecznościowych (takich, jak: Facebook, Twitter, YouTube, LinkedIn i pozostałe). To oczywiście nie jedyne możliwości użycia reklamy natywnej, która spotykana jest tak często w świecie wirtualnym, jak i w realnym, z czego nie zawsze zdają sobie sprawę jej odbiorcy. Bo czymże może być? Tekstem o ziołolecznictwie, w którym pojawi się nazwa medykamentu od niedawna pojawiającego się na półkach aptecznych. Paczką popularnych biszkoptów z galaretką na stole bohaterów jednego z rodzimych seriali. Laptopem znanej firmy, z którego korzysta znany wcale-nie-lekarz. Niezwykłym banerem reklamowym, w rzeczywistości będącym ławką, na której można usiąść, czekając na autobus. Tak naprawdę reklama natywna może przybrać praktycznie każdą, nawet najmniej spotykaną formę. Pod warunkiem, że nadawca “poda” nam ją w dobrym stylu, którego nie powstydziłby się żaden gentelman.

 

 


Źródło: http://pijarukoksu.blox.pl/2011/06/Pijaru-Koksu-i-product-placement.html

 


Źródło: http://canola.cc/criatividade/ibm-ideia-inteligentes-para-cidades-interligentes

 

Podprogowość natywności nierówna

Wydaje się, że reklama natywna nie jest wcale zabłąkaną duszyczką reklamy podprogowej, która wróciła na naszą planetę, bo to, by pozwalać specom od marketingu na gnębienie odbiorców. W czasach tak ogromnej świadomości, jaką cechują się użytkownicy internetu i pozostali obywatele świata, nie sposób na manipulacje modne i powszechne kilkadziesiąt lat temu. Dziś każdy z nas sam decyduje co chce oglądać i w czym chce uczestniczyć. Jeśli nie podoba nam się lokowanie produktu w programie telewizyjnym, możemy przecież zmienić kanał. Jeśli nie przemawia do nas tekst o zaletach produktów bankowych, w którym między wierszami przemycona jest nazwa znanej placówki, wcale nie musimy go do końca czytać. Jeśli nie mamy ochoty brać udziału w imprezie, na której jedynym niewyskokowym napojem jest popularny energetyk, nikt nie broni nam zmienić lokalu. Sami decydujemy, czy będziemy odbiorcami przekazów natywnych, czy przejdziemy obok nich obojętnie.

 

Autor: Żaneta Głuchowska

Z wykształcenia specjalistka ds. komunikacji wizerunkowej i brandingowiec. Zawodowo i z powołania – marketingowiec i copywriter.
Wasze komentarze (2)
Redakcja WhitePress® zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy niezgodnych z Regulaminem publikowania komentarzy oraz niezgodnych z prawem i dobrymi obyczajami.

Administratorem danych osobowych osób korzystających ze strony internetowej whitepress.com i wszystkich jej podstron (dalej: Serwis) w rozumieniu Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (dalej: RODO) jest wspólnie „WhitePress” Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Bielsku – Białej przy ul. Legionów 26/28, wpisana do rejestru przedsiębiorców KRS prowadzonego przez Sąd Rejonowy w Bielsku – Białej, VIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem KRS: 0000651339, NIP: 9372667797, REGON: 243400145 oraz pozostałe spółki z Grupy WhitePress (dalej łącznie: Administrator).

Dokonując zapisu na newsletter wyrażacie Państwo zgodę na przesyłanie informacji handlowych za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w tym w szczególności poczty elektronicznej, dotyczących marketingu bezpośredniego usług i towarów oferowanych przez WhitePress sp. z o.o. oraz jej zaufanych partnerów handlowych, zainteresowanych marketingiem własnych towarów lub usług. Podstawą prawną przetwarzania Państwa danych osobowych uzasadniony interes Administratora oraz jego partnerów (art. 6 ust. 1 lit. f RODO).

W każdym momencie przysługuje Państwu możliwość wycofania zgody na przetwarzanie Państwa danych osobowych w celach marketingowych. Więcej informacji na temat przetwarzania oraz podstaw przetwarzania Państwa danych osobowych, w tym przysługujących Państwu uprawnień, znajdziecie Państwo w naszej Polityce prywatności.

Czytaj całość
Janina Niechwiej
2020-08-24, 21:59

Interesujący ale trudny dla przeciętniaków, takich, jak ja artykuł!
Coś jednak w tej nachalności reklam jest na rzeczy...
Kolorowy zawrót głowy; nie sposób przejść, przejechać; by "nie zaczepić się" o mniejszy lub większy baner!
Trudno dziś znaleźć adres, nr domu, ulicę - to znika z horyzontu wielkich miast bez żadnej odpowiedzialności władz! Za to chcąc, nie chcąc ocieramy się o  banery najróżniejszych treści, chcianych, niechcianych; zaśmiecających ulice i całe horyzonty! Niekiedy widać w nich nieudolność; niezrozumiałe treści, wręcz rozrzutność finansową - a nawet pranie brudnych pieniędzy! Dlatego też sama prowadząc wiele lat firmę produkcyjną z trudnym asortymentem o charakterze leczniczym -  boję się wchodzić w  to banerowe szaleństwo...
Liczę na słowa wsparcia i podpowiedzi -  jak w sposób cywilizowany taktownie obwieścić jak największej liczbie osób - co mam, co robię, czym się zajmuję bez mała 25 lat ???
Z poważaniem i pozdrowieniami
Liczę na odpowiedź
Janina Niechwiej tel 603 299-035
I kto wie czy nie do tego się właśnie sprowadzają w większości reklamy!

butterfly-mag.com

Zgłoś komentarz

Tadeusz Korach
2016-03-31, 14:21

Różnica między reklamą natywną a podprogową jest jednak zasadnicza. Reklama podprogowa podawana jest w sposób ukryty, nieinformujący. Poza tym może być podawana bez ciekawego kontekstu, albo wręcz w kontekście nie mającym związku. Całkowicie jestem za stosowaniem reklamy natywnej.

infotelecom.pl

Zgłoś komentarz

Polecane artykuły